czwartek, 26 lutego 2015

Podsumowanie: Od czarnych widoków po koniec tęczy (the end)

Trochę zbierałam się do napisania tego podsumowania i większą część miałam już napisaną jeszcze we Florencji. Po powrocie miałam niezły zawrót głowy, w sumie jeszcze trochę mam, przy okazji ze stresu pewnie mi się osłabił układ odpornościowy no i jestem chora, więc wykorzystałam wylegiwanie się w łóżku na zebranie wszystkich myśli w jedno duże podsumowanie i zakończenie pisania tego bloga. Będzie on dla mnie pamiątką, a być może komuś pomoże dowiedzieć się czegoś więcej przed wyjazdem na Erasmusa (głównie do Florencji). Miałam jeszcze ambitny plan napisania podsumowania po angielsku, ale szczerze mówiąc trochę nie mam siły i trochę mi się nie chce. Od razu zaznaczę, że będzie to raczej długi tekst (pewnie niewielu wytrwa), a na końcu zamieszczę jeszcze kilka moich ostatnich zdjęć pięknej Florencji. Miłej lektury (dla wytrwałych) ;)

Czym jest Erasmus? Chaosem, mętlikiem, bałaganem, pytaniem "Co ja robię ze swoim życiem?". Myślę jednak, że generalizacja nie jest tutaj zbyt wskazana, ponieważ Erasmus ma wiele twarzy. Mogę się założyć, że w każdym państwie, ba nawet na innej uczelni w tym samym państwie mogą być dwa różne światy. Podsumuję więc Erasmusa we Florencji na Uniwersytecie Florenckim, czyli będzie to moja subiektywna wypowiedź studentki Fizyki z Politechniki Warszawskiej. Postaram się jednak spojrzeć na to wszystko w miarę obiektywnie, czyli tak aby oddać jak najwięcej prawdy.

Początki, jak to początki są trudne. Jednak podstawowy stereotyp na temat Erasmusa (i poniekąd to co się wydaje studentom przed wyjazdem) jest bowiem taki, że Erasmus to synonim imprezowania, przygody, podróży i dobrej zabawy. I tak jest, rzeczywiście, ale to jest tylko jedna część tego wszystkiego. To co pojawia się na początku wyjazdu (a nawet często jeszcze przed) są to problemy, mnóstwo problemów. Od kłopotów z dopasowaniem przedmiotów, po niedokładności w dokumentach, niekiedy niekompetencje osób, które teoretycznie powinny wiedzieć więcej i być w stanie pomóc... Miesiąc przed wyjazdem nie wiedziałam jeszcze, czy mogę pojechać, a wszystko przed nieprawidłowości i dezinformację. No ale dobrze, powiedzmy, że już jakoś udało się wszystko załatwić i doprowadzić do tego, że jest już kupiony bilet na autobus, a walizki spakowane. 
Po 24-godzinnej podróży wysiadamy we Florencji na Piazzale Montelungo. Idziemy w stronę Stazione Santa Maria Novella i próbujemy złapać autobus, który zawiezie nas do hostelu. I tutaj pojawia się pierwszy problem, po trzech w pełni zapchanych autobusach bierzemy kosmicznie drogą taksówkę. Jedziemy do hostelu gdzieś na obrzeżach Florencji, za który również dużo płacimy i zaczynamy poszukiwania mieszkania… no ale to wszystko opisywałam w miarę sukcesywnie w stronach tego bloga.

Co mogę powiedzieć teraz? Poszukiwanie mieszkania we Florencji było bardzo trudne, dlatego też uważam, że osoby, które wybierają się na Erasmusa właśnie do Florencji, powinni sobie zagwarantować zakwaterowanie już wcześniej, przed wyjazdem. Później można się narazić jedynie na niepotrzebne koszty i stres. Kolejną trudną rzeczą było porozumienie się z Biurem Erasmusa w sprawie dokumentów i przedmiotów. Okazało się, że dla nas – dla studentów trzeciego roku Fizyki nie ma tam zbyt wielu analogicznych przedmiotów i musimy nieźle kombinować. Dla przykładu: przedmiot u nas na uczelni w Polsce – Podstawy Optyki zostały dopasowane do przedmiotu Optyka Biomedyczna. No ale wyjścia nie było, trzeba było nieco to zaakceptować. Dużym problemem była też różnica w ilości punktów ECTS za przedmioty, ponieważ w Polsce mieliśmy aż 8 przedmiotów składających się z przedmiotów za mniejsze ilości punktów, a we Florencji byliśmy w stanie zrobić jedynie 4 przedmioty, ponieważ miały większą wagę punktową i więcej przedmiotów nam już nie przysługiwało (ponieważ max to 30 ECTSów, a poza tym tak naprawdę nie było w czym wybierać). Po załatwieniu tych formalności mogliśmy wreszcie zacząć chodzić na zajęcia i poznawać nowych ludzi.

Sam wyjazd na Erasmusa do Florencji oceniam bardzo pozytywnie, aczkolwiek nadszarpnęło to nieco moje nerwy. Teraz jestem już po wyjeździe i po pierwszym tygodniu zajęć i wciąż jeszcze nie wszystko jest wyjaśnione, wyjazd jest jeszcze niezamknięty (dokumentowo).

Czas pokaże ile ten wyjazd zmienił moje życie, głównie jestem zadowolona z tego, że mogłam rozwinąć swój język angielski (egzaminy zdawane po angielsku do najłatwiejszych nie należały), poznać nieco inną kulturę, inne życie, inny kraj, zobaczyć jak to jest mieszkać za granicą, a nie tylko turystycznie zwiedzać. We Florencji prawie codziennie było dużo Słońca, co sobie bardzo ceniłam (od powrotu do Polski był tutaj jedynie jeden częściowo słoneczny dzień). Co muszę powiedzieć to to, że mieszkałam prawie 5 miesięcy w naprawdę pięknym mieście i praktycznie każdy spacer, każde wyjście do sklepu wiązało się z podziwianiem magicznych miejsc. Mimo problemów, uważam, że jednak warto było tam pojechać, choćby dlatego, żeby spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy, to chyba było dla mnie największym zaskoczeniem, bo w sumie nie spodziewałam się, że taki wyjazd może w taki sposób na człowieka oddziaływać. Przede wszystkim doceniłam swoje studia (wcześniej też już je doceniałam i lubiłam), ale studiując w zupełnie innej rzeczywistości nabrałam przekonania, że naprawdę lubię i w sumie trochę tęsknię za swoimi studiami na Politechnice. Tam, we Florencji, mimo iż podejście profesorów było naprawdę dobre, to jednak studia tam trochę przypominały naukę w liceum. Być może oceniam to tak, dlatego że zajęcia były po włosku (jedne po angielsku), więc mój osąd może nie być do końca obiektywny.  

Muszę też podkreślić ważną rzecz – poznałam fantastycznych ludzi, z którymi wypiliśmy mnóstwo dobrego, włoskiego wina, jak i domowej roboty grzańce J Najwięcej poznałam osób z różnych części Polski, które teraz serdecznie pozdrawiam ;) Poznałam też fizyków z Hiszpanii, którzy przyjechali na Erasmusa i okazali się być bardzo pozytywnymi ludźmi. Plus ludzie z innych krajów, za bardzo nie poznałam Włochów, ale tak już jakoś wyszło, nie złożyło się żeby poznać lepiej jakiegoś Włocha, pewnie głównie dlatego, że mój włoski był równie kiepski jak ich angielski. Mimo to, czasami na jakichś imprezach prowadziliśmy rozmowy dwujęzyczne, które niekiedy bywały bardzo śmieszne.

Jeśli chodzi o naukę języka, to zabrakło mi chyba trochę determinacji do lepszego nauczenia się włoskiego. Chodziłam na kurs i było to fajne doświadczenie, wtedy miałam wielką ochotę mówić w tym języku. Ale kurs się skończył i jedyne co po nim zostało, to podstawowe rozumienie włoskiego (w przypadku, że Włoch mówił wyraźnie i w miarę powoli). Głównie jednak skupiłam się na angielskim, który jest dla mnie bardzo ważny plus zdawałam egzaminy w tym języku, a właściwie wszędzie mogłam dogadać się po angielsku.

Wydaje mi się, że taki wyjazd na Erasmusa może być ważną lekcją życiową – zdecydowanie uczy jak sobie radzić w trudnych sytuacjach i pokonywać barierę kulturową i językową. I choć nie zawsze do końca musi prowadzić do rozwoju studenckiego (mam na myśli edukację), to jednak można nabyć wiele cennych umiejętności, które mogą się przydać w późniejszym życiu.

Podsumowując, każdy wyjazd na Erasmusa jest inny i myślę, że ciężko to porównać. Każdy będzie zmagał się z innymi trudnościami i innymi możliwościami. Na pewno polecam taki wyjazd osobom, które nie do końca wiedzą co chcą ze sobą zrobić i chcą wykorzystać swoją młodość i podjąć pewnego rodzaju wyzwanie. Jest to dobry sposób, żeby na chwilę oderwać się od swojego życia i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.



A poniżej zamieszczam takie trochę bardziej oficjalne wrażenia z pobytu na wyjeździe, które było obowiązkowe do złożenia w Biurze Erasmusa (kierowane do osób, które na Erasmusa się wybierają, głównie do Florencji, bo jak już wspomniałam wcześniej, każdy Erasmus w innym kraju/mieście jest inny).


Wyjazd w ramach programu Erasmus+ w roku akademickim 2014/2015 do Włoch (Florencja) –  Universita degli studi di Firenze z Wydziału Fizyki na Politechnice Warszawskiej

Przed wyjazdem:

Do załatwienia jest dużo formalności, które nie do końca są jasne. W tym roku ruszyła nowa edycja programu Erasmus – Erasmus+, co sprawiło, że część rzeczy uległa zmianie, niewiele ale jednak spowodowało to trochę zamieszania i dezinformacji. Koordynator Erasmusa na Wydziale Fizyki nie do końca zawsze potrafił udzielić informacji, tłumacząc to zmianą programu. Rekrutując na Erasmusa, miałam jeden niezaliczony przedmiot, co spowodowało, że trafiłam na listę warunkowo zakwalifikowanych na wyjazd w ramach programu. Informacją, jaką wtedy otrzymałam było to, iż po zaliczeniu przedmiotu zostaję przepisana na listę główną. Tak się jednak nie stało, a okazało się to dopiero na miesiąc przed wyjazdem, kiedy miałam już większość rzeczy związanych z wyjazdem załatwione. Okazało się, że wciąż jestem na liście rezerwowej (mimo zaliczonego przedmiotu), o czym nie zostałam wcześniej poinformowana. Sytuację udało się naprawić z pomocą Koordynatora, była jednak ona źródłem dodatkowego stresu.

W trakcie wyjazdu:

Wyjechałam na Erasmusa na trzecim roku Fizyki Technicznej do Florencji na Uniwersytet Florencki. Dostępny tam kierunek (z którego wybierałam przedmioty) to Fizyka (czyli studia różnią się nieco od studiów inżynierskich). Uważam, że lepszym pomysłem na wyjazd do Florencji z Fizyki Technicznej to pojechać tam na drugim roku studiów, ponieważ na trzecim jest zbyt mało pokrywających się przedmiotów i jeśli komuś zależy na studiach, to może mieć później spore zaległości.
Komunikacja:
Uniwersytet Florencki jest porozrzucany po Florencji, a Wydział Fizyki znajduje się nie w samej Florencji, a w Sesto Fiorentino, czyli w oddalonej o około 5-10 km miejscowości. Włoskie Biuro Erasmusa nie znajduje się jednak tam gdzie wydział Fizyki. Do Sesto Fiorentino można dojechać autobusami lub pociągiem. Komunikacja miejska obowiązuje we Florencji i właśnie w Sesto Fiorentino. Studenci mogą sobie kupić bilet miesięczny za 23 euro. Trzeba jednak pamiętać, że bilety miesięczne we Florencji obowiązują przez cały kalendarzowy miesiąc, a nie od dnia skasowania. Aby móc zakupić bilet miesięczny, należy pójść do punktu sprzedaży biletów i wyrobić kartę (na Stazione Santa Maria Novella – samo centrum Florencji) z podpisanym przez włoską uczelnię Learning Agreement, wypełnić wniosek, dać zdjęcie (jak do dowodu) i zapłacić jednorazowo 9 euro. Zakupiony bilet należy skasować, podpisać numerem karty oraz wpisać aktualny miesiąc kalendarzowy.

Język:

Włosi średnio lubią rozmawiać po angielsku, lecz Florencja jest bardzo turystycznym miastem, co powoduje, że angielski tam jest wszechobecny. Z kiepską znajomością włoskiego można sobie poradzić, ponieważ podstawowy włoski jest całkiem prosty, a ucząc się go dodatkowo, człowiek jest w stanie wraz z upływem czasu coraz więcej rozumieć. W sklepach nie jest potrzebna szczególna znajomość włoskiego, a po angielsku też się da coś załatwić.  W Biurze Erasmusa, myślę, że to zależy, ponieważ pierwsza Pani, z którą miałam do czynienia część rzeczy mówiła do mnie po angielsku, część po włosku, co było nieco niezrozumiałe. Dla studentów Erasmusa dostępny jest jeden darmowy kurs języka włoskiego na dowolnym poziomie. Weryfikacja umiejętności odbywa się na podstawie elektronicznego testu, który odbywa się w siedzibie biura języków obcych. Kolejne kursy są płatne około 50 euro. Jeśli chodzi o Wydział Fizyki, to większość zajęć odbywa się po włosku (chyba, że są to kursy obieralne), lecz wszyscy profesorowie na tym wydziale mówią po angielsku bardzo dobrze. Mimo nieznajomości języka włoskiego byłam w stanie mieć egzaminy po angielsku, po uprzednim uzgodnieniu tego z profesorami.


Zakwaterowanie:

To jest chyba najtrudniejsza część na początku wyjazdu. Polecam zainteresować się tematem wynajmu mieszkania jeszcze przed wyjazdem, ponieważ później może się to okazać bardzo trudne. Podobno ubieganie się o akademik jest bezcelowe, ponieważ nawet dla włoskich studentów brakuje tam miejsc. Poznałam jednak osobę, której jakoś się to udało, więc być może jednak jest to możliwe. Ja szukałam osobiście pokoju dwuosobowego z chłopakiem, co stwarzało mały problem. Najłatwiej mieszkanie we Florencji (pokój) dostanie dziewczyna, ponieważ jest mnóstwo ogłoszeń zaadresowanych właśnie dla dziewczyn. Z nieznajomością czy ze znajomością włoskiego nie jest łatwo wynająć mieszkanie, lecz nie jest to rzeczą niemożliwą. Aby uniknąć monstrualnych wydatków na hostel (minimum to 20 euro za dobę, nawet na obrzeżach Florencji, dla jednej osoby), lepiej wynająć mieszkanie jeszcze przed wyjazdem. Mieszkania we Florencji na ogół są przystosowane do gorącego lata, czyli mają zimne podłogi i ściany. Ogrzewanie natomiast na ogół jest gazowe – co oznacza, że jest bardzo drogie. Mimo, że zima we Florencji nie jest tak zimna, w takim mieszkaniu można porządnie zmarznąć (no chyba, że mieszkanie znajduje się w bloku, gdzie jest centralne ogrzewanie i trochę inna budowa). Po tygodniu poszukiwania mieszkania we Florencji udało mi się znaleźć pokój dwuosobowy, choć był on już niestety wynajmowany trochę desperacko i jak się później okazało było bardzo drogo. Jeśli chodzi o cenę zakwaterowania to waha się ona od 250 euro (z reguły bez rachunków) do nawet 500 euro na osobę. Ta najniższa kwota jest kwotą za jaką można wynająć raczej miejsce w pokoju dwuosobowym.

Uczelnia, Biuro Erasmusa, dokumenty i egzaminy:

Włosi za swoją edukację wyższą publiczną płacą w zależności od dochodu w rodzinie. Przekłada się to na podejście profesorów do studentów, które jest godne pochwały. Zawsze chętnie wszystko wyjaśnią studentom, bez pytania podają terminy, w których są dostępni i można do nich przyjść z pytaniami. Zajęcia wyglądają trochę inaczej niż na Politechnice, ponieważ jest jedynie podział na wykłady i laboratoria. Zajęcia nie są obowiązkowe, ale są bardzo przydatne dla studentów. Merytorycznie ciężko jest mi ocenić poziom zajęć, ponieważ odbywały się one w języku włoskim, który opanowałam jedynie na poziomie podstawowym. Miałam również duże różnice programowe wynikające z braku odpowiedników na włoskiej uczelni w stosunku do przedmiotów z polskiej uczelni. Z jednego przedmiotu moja nauka polegała głównie na tłumaczeniu włoskich skryptów na angielski, z innego z kolei książka do przedmiotu była w języku angielskim. Biuro Erasmusa we Florencji nie jest do końca dobrze zorganizowane, ponieważ miałam trochę problemów z dokumentami i z przedmiotami, a później z zapisami na egzaminy. Mimo chaosu i dezorganizacji Panie z włoskiego Biura Erasmusa są chętne do pomocy, co po dłuższym czasie wyjaśniania problemu jest pozytywne w efektach. Uniwersytet Florencki ma dziwny system rejestrowania się na egzaminy online, co przy studiowaniu jedynie na Erasmusie może powodować problemy. Na egzaminy można się zapisywać od dwóch tygodni do trzech dni przed egzaminem. W większości egzaminy na Wydziale Fizyki są ustne i są bardzo dokładne. Profesorowie potrafią przepytywać jedną osobę nawet półtorej godziny, trzeba więc być przygotowanym i dobrze znać zagadnienie. Podobało mi się jednak, że profesorowie podczas egzaminów próbują nakierować studenta na konkretne zagadnienia, zmusić go do myślenia i wyciągać z niego wiedzę.

Życie we Florencji, ceny, życie towarzyskie:

Życie we Florencji nie należy do najłatwiejszych i najtańszych. Szczególnie jeśli mieszka się w ścisłym centrum tego miasta, trzeba być przygotowanym na olbrzymią ilość turystów, którzy są tam w zasadzie cały rok (ewentualnie zimą robi się nieco luźniej). Florencja jest ciasnym miastem, pełnym kamienic i budynków, wąskich uliczek a co za tym idzie, bardzo wąskich chodników. W centrum jest niewiele zieleni, dużo jest natomiast autobusów, samochodów i skuterów. Ruch uliczny jest zupełnie inny niż w Polsce, można przechodzić na czerwonym świetle, lub gdzieś przez ulicę, gdzie nie ma pasów, policja się tym nie interesuje, prawdopodobnie do momentu wypadku, gdyż wtedy chyba nie są zbyt przychylni. Najbardziej trzeba uważać na taksówki, ponieważ one jeżdżą trochę tak, jakby nie zważały na ludzi. Florencja jest drogim miastem, głównie ze względu na olbrzymie ilości przyjeżdżających turystów. Stypendium więc nie jest do końca wystarczające zawsze. Jest kilka supermarketów jak Lidl, Esselunga, Coop czy Conad, w których ceny są niższe niż w małych sklepikach (w których nie opłaca się kupować). Ceny są mniej więcej dwukrotnie wyższe niż w Polsce, choć część produktów (lecz niewiele) jest nawet tańszych. We Florencji jest wiele organizacji dla ludzi przyjeżdżających na Erasmusa, które prześcigają się w różnych ofertach aktywności, wycieczek, kolacji (aperetivo) itp. Wszystko jednak tam kosztuje, często włącznie z kartą danej organizacji. Jeśli ktoś nie żałuje pieniędzy może je wydać na wiele wycieczek, których ceny wahają się w przedziale 10 – 50 euro (od małych miasteczek, do dużych i bardziej oddalonych miast turystycznych we Włoszech). Sama Florencja jest przepięknym miejscem do zwiedzenia i będąc tam semestr, codziennie można odkrywać nowe, ciekawe miejsca. Jest tam też duży park Cascine, do którego można się przejść, kiedy brakuje przestrzeni między ciasnymi uliczkami Florencji. Życie towarzyskie Włochów jest bardzo bujne, ponieważ Florencja obfituje w nieskończoną ilość kawiarni czy pubów, w których lubią przesiadywać. Jednak nie znajdzie się tam taniego, szybkiego jedzenia (no, chyba  że McDonald’s), przeciętna cena obiadu zaczyna się od 5 euro i więcej. Najtańszy i dość duży obiad można dostać w Mensie, czyli w stołówce studenckiej, do której kartę można wyrobić na podstawie Learning Agreement. Bardzo łatwo poznać ludzi przebywających na Erasmusie, ponieważ oni są nastawieni na poznawanie nowych ludzi, natomiast wydaje mi się, że Włosi są nieco zamknięci.

Po wyjeździe:

Cały wyjazd oceniam bardzo pozytywnie, ponieważ był on okazją do poszerzenia swoich horyzontów i umiejętności językowych jak i był okazją do przygody życiowej i możliwością zobaczenia pięknych miejsc oraz poznania nowych ludzi z innych krajów. Jednak wciąż jestem w trakcie rozliczenia, czyli wciąż walczę z dokumentami. Znów coś się nie zgadza z jakimś przedmiotem, co staje na drodze do całkowitego rozliczenia wyjazdu. Podsumowując: wyjazd był dla mnie ogromnym przeżyciem, aczkolwiek gdybym wiedziała przed wyjazdem o tym wszystkim co wiem teraz (czyli o ilości problemów jakie się z tym wiążą), to jednak nie jestem pewna czy bym się na taki wyjazd zdecydowała. Wyjazd ten spowodował niemałą wyrwę w moim planie studiów (za rok muszę zaliczyć około 4 przedmioty). Zdecydowanie jest to program dla ludzi o mocnych nerwach i dla ludzi potrafiących sobie radzić w trudnych sytuacjach. To jest jedynie moja subiektywna wypowiedź, ponieważ inni mogą mieć zupełnie inny punkt widzenia. Uważam, że ludzie, którym bardzo zależy na studiach, powinni się bardzo mocno nad tym zastanowić, a przede wszystkim powinni się zastanowić nad wyborem kraju i uczelni, która pozwoli realizować przedmioty, takie jak w oryginalnym planie studiów.


Najlepsze lody na świecie ;)






























CIAO FIRENZE!

niedziela, 14 grudnia 2014

40. tornerò in Polonia per Natale

Zostały tylko 3 dni do powrotu do Polski no i nie mogę ukryć swojej radości :D Po trzech miesiącach pobytu we Florencji, wydaje się to być nieco nierzeczywiste. W tym tygodniu próbowaliśmy nacieszyć się jeszcze Włochami na ten rok. W czwartek wybraliśmy się na pyszne lody (ah, żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia :< ), gdzie przemiła pani nałożyła mi na malutki rożek niewyobrażalną ilość lodów :) A później dostaliśmy jeszcze świąteczne przysmaki do spróbowania - czekoladowy i chyba bakaliowy mus z ricottą. Było pysznie i baaaardzo słodko. Co najśmieszniejsze był to nasz pierwszy raz na lodach we Florencji. Na początku jak tu przyjechaliśmy ciągle chorowaliśmy, przez co nieco ta degustacja się opóźniła.






W piątek zaś wybraliśmy się na imprezę urodzinową naszego znajomego z Hiszpanii (też studiuje tutaj fizykę), ale nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć. Na zdjęciu poniżej sami fizycy: dwóch Polaków, Włoch i Hiszpanka ;)


Wczoraj, czyli w sobotę zrobiliśmy sobie Wigilię - Christmas Dinner, z polskimi znajomymi, było też kilka osób z innych państw. Znów niestety nie zrobiłam zdjęć, zamiast po aparat wolałam sięgać po włoskie wino i polskie pierogi :D (no i grzańca i murzynka)






do zobaczenia w Polsce! can't wait :D


Merry Christmas and a Happy New Year everyone!
See you next year ;)




ciao!

niedziela, 7 grudnia 2014

39. dicembre a Firenze

W końcu udało mi się zmobilizować, pozgrywać trochę zdjęć, no i mam co wrzucić. Z piątku na sobotę zorganizowaliśmy imprezę, która miała być beforem przed pójściem do klubu, jednak bawiliśmy się tak dobrze, że zdecydowaliśmy zostać w domu i kontynuować imprezę. Lecz anim impreza się rozpoczęła, mieliśmy zajęcia w Sesto Fiorentino do 16. Po skończonych laboratoriach jak zwykle poszliśmy na przystanek, gdzie dowiedzieliśmy się, że z powodu strajku autobusy nie jeżdżą do następnego dnia rano. Jako, że nigdzie nie było rozwieszonej informacji o takiej sytuacji, postanowiliśmy przejść kawał drogi, żeby zobaczyć czy może jednak inny autobus nie jeździ. Okazało się, że nie, że rzeczywiście nic nie jeździ. Wtedy postanowiliśmy iść na pociąg. Niestety Sesto Fiorentino, jest według mnie niezbyt dobrze skonstruowaną miejscowością, gdyż przeszliśmy kawał drogi i okazało się, że dalej nie ma już chodnika, na co musieliśmy zawrócić. Ogólnie przeszliśmy masę kilometrów (bo szliśmy naokoło, bo innych dróg nie było), tak że do pociągu wsiedliśmy już we Florencji, a powrót do domu zajął nam około 2 godzin (albo trochę więcej). Osobiście jak uwielbiam Florencję, tak nie cierpię Sesto Fiorentino. Przyjechać do Florencji na Erasmusa i studiować w Sesto Fiorentino, to trochę tak jakby przyjechać do Warszawy na Erasmusa i studiować w Raszynie (bez urazy dla mieszkańców Raszyna ;p). Na szczęście zostało nam tylko kilka "razów" w Sesto :D




Dzisiaj natomiast wybraliśmy się na wycieczkę naszym florenckim polskim składem do Ogrodów Giardini Boboli, gdzie wstęp (jak w każdą pierwszą niedzielę miesiąca) był darmowy. Później zjedliśmy po kawałku pizzy za 1,5 euro i napiliśmy się wspólnie kawy. A poniżej trochę zdjęć:






A w mieście coraz bardziej świątecznie. Póki co mam tylko zdjęcie choinki, ale myślę, że kolejny spacer będzie ze zdjęciami świątecznymi, bo Florencja wygląda naprawdę przepięknie na święta.





ciao!

niedziela, 30 listopada 2014

38. niemapolskichznakow

W tym tygodniu piatek nie byl dla mnie zbyt szczesliwym dniem. Tego dnia bowiem moj komputer doznal uszkodzenia mechanicznego (szkoda gadac) i najzwyczajniej w swiecie przestal dzialac. Wspolnie doszlismy do wniosku, ze to uszkodzenie dysku twardego z zwiazku z czym pozegnalam sie z moim towarzyszem, z ktorym bylam od 18 urodzin. Juz go nawet schowalam do szafy, zeby mi sie nie przypominalo. Nastepnego dnia kiedy kombinowalismy co tu zrobic, zebym mogla jakos napisac prace na jeden z przedmiotow (bo oczywiscie ja stracilam) z pomyslem przyszedl (genialny!) lokator, ktory zaproponowal linuxa (ubuntu) na plycie. Nie jest potrzebny system zeby mogl sie uruchomic. Tak wiec moge pisac, moge korzystac z internetu, nie moge niestety jednak podlaczac USB no a ten system przy kazdym uruchomieniu jest "nowy" to znaczy, ze nic sie nie da zapisac ani ustawic. Ale mysle, ze jakos przezyje 2,5 tygodnia bez w pelni sprawnego komputera. A polskich znakow nie ma nie dlatego, ze nie chce mi sie ich pisac (chociaz to nieco przyspiesza pisanie), lecz dlatego, ze przy odpalaniu plyty wybralam jezyk "english" i polskie znaki w ogole nie wchodza. No a strone "edytujaca" mam w ogole po wlosku w tej chwili :D Pewnie poprawie pozniej te polskie znaki, bo podejrzewam, ze az oczy bola od czytania tego. Ale do tego bede musiala uruchomic ponownie komputer, a zajmuje to troche czasu i kasuje wszystko co tymczasowe. No, troche smuteczek. Bo pewnie juz nie odzyskam swoich plikow (na szczescie az tak wiele nie stracilam).



Czy z tym dyskiem da sie cos jeszcze zrobic? Chyba nie.



Kiedy nie chodzimy na spacery po Florencji i sie nie obijamy, takie na przyklad rzeczy zaprzataja nam glowe. Zdjecia ponizej pochodza z laboratorium, ktore odwiedzilismy w ramach przedmiotu "Ottica Biomedica" (Optyka biomedyczna). W laboratoriach tych ogladalismy przeprowadzane eksperymenty na zywych myszach (ktore byly uspione), widzelismy caly proces, od tego kiedy mysz biegala sobie po klatce, do momentu kiedy lezala spokojnie pod mikroskopem. Dostalismy tez zdjecie, na ktorym widac fragment mozgu myszy, glownie widoczne sa naczynia krwionosne:


A ponizej zas fragment konstrukcji optycznej, ktora pozwala na badanie mozgu szczura (ktory jest wczesniej specjalnie przygotowywany i w efekcie jest przezroczysty):

A wracajac do zycia we Florencji, temperatura utrzymuje sie tutaj na bardzo przyzwoitym poziomie, bo w ciagu dnia czasami dochodzi nawet do 16 stopni. Ogolnie jest raczej pochmurnie, ale sa czasami dni, kiedy jest piekne Slonce, albo leje caly dzien i noc. Roznie bywa, ale z reguly cieplo. Idac sobie przez Florencje, mozna zauwazyc rosnace gdzieniegdzie mandarynki, cytryny czy pomarancze. Jakis czas temu udalo sie nam nawet jedna zerwac z drzewa rosnacego przy chodniku. 


A po trenignu najlepiej zjesc pyszna kolacje:



Nie wiem jak to teraz bedzie z pisaniem na blogu. Nie jest to zbyt wygodne w tej chwili. Ale moze jeszcze pare razy uda sie cos napisac. Na pewno bedzie ciezej ze zdjeciami. (USB nie dziala wcale!) Ale jeszcze tylko 2,5 tygodnia i bedziemy w Polsce. Tesknie juz za ta zimna i szarobura Polska. Nawet taka - jest rzeczywistoscia, w ktorej nie czuje sie obco. Bilet na samolot juz kupiony - problemem bedzie zapakowanie swoich rzeczy do jedynie bagazu podrecznego, ktory oczywiscie musi spelniac konkretne wymiary (na nieszczescie male). Poki co, bierzemy sie do roboty, do nauki do egzaminow. A jutro juz grudzien, tutaj tego nie czuc, pogoda jest jak pod koniec wrzesnia - poczatek pazdziernika w Polsce. Naciesze sie jeszcze pysznym makaronem i pomidorowymi pasatami, dobrym, tanim winem, zeby potem przyjechac na swieta i cieszyc sie pysznymi swiatecznymi potrawami. Jutro poniedzialek i na 8.30 (a godzina drogi dwoma autobusami), wiec chyba pojde juz spac.







buonanotte

niedziela, 23 listopada 2014

37. niedzielny przegląd sklepików florenckich

Trochę się wydarzyło od ostatniego posta, ale jakoś nie za bardzo mi się chciało pisać, no i ciągle zapominałam kupić baterii do aparatu. A zdjęcia z telefonów są takiejsobie jakości. Wczoraj, 22 listopada wybraliśmy się na "Erasmus Day" organizowany przez nasz tutejszy wydział. Nie przyszło zbyt wiele osób, lecz dostaliśmy darmowy wstęp do bardzo ciekawego muzeum "Medici Riccardi Palace". Zdjęcia z muzeum może kiedyś jeszcze będą, ponieważ w tej chwili nie mam ich nawet na komputerze (mój telefon buntuje się przeciwko połączeniu telefon - komputer). Później zostaliśmy zaprowadzeni na Aperetivo od uczelni i muszę powiedzieć, że było bardzo smacznie. Pyszna pizza i smakołyki, włoska kawa i wino :) Wieczorem spotkaliśmy się z kilkoma osobami z Erasmusa na wino i pastę. Zdjęć z tego wydarzenia nie mam również.

Dzisiaj natomiast wybraliśmy się na nieco dłuższy spacer po centrum Florencji. W pewnym momencie natrafiliśmy na targ na placu Santa Maria Novella, co ciekawe byliśmy na tym placu dzisiaj pierwszy raz. Ja osobiście jestem totalnie zakochana w tych uroczych, magicznych sklepikach, które przyciągają uwagę po pierwsze wyglądem. Każdy z nich wygląda inaczej i każdy jest na swój sposób magiczny. Z pozoru wydają się niewielkie, jednak jak zajrzeć głębiej widać, że cały sklep ciągnie się wgłąb budynku. Są wąskie, ale długie, dokładnie jak florenckie uliczki. Dziś dodatkowo był piękny, ciepły, słoneczny dzień, co umożliwiło mi zrobienia masy zdjęć. Warto było tutaj przyjechać, chociażby dla samych widoków.












xoxo